kwietnia27

Quo vadis parente

Artykuły o tematyce pedagogicznej w moim odczuciu dzielą się na dwie kategorie: pierwsza, to te odkrywcze, które zwykle dotyczą na przykład codziennych zmagań z własnymi pociechami (oczywiście wespół z moją małżonką), druga, te konwencjonalne, które pomagają zmagać się z pociechami innych (z pozoru nieznajomych) ludzi zawodowo, będąc nauczycielem. Na portalu społecznościowym Facebook w ostatnim czasie wielką burzę wywołał wpis Marcina Drzazgi, pedagoga, autora profilu „Dzieckiem po Oczach”, który opublikował wpis o "przysiadaniu w domu". Przed dalszą lekturą zachęcam do przeczytania wpisu. link

Jak do tego doszło? Nie wiem!

Od tylu lat tysiące nauczycieli powtarza nieśmiertelną formułkę: Musicie nad tym przysiąść w domu! – pisze autor na swoim blogu. Ale czy w ogóle warto równać do linii i mierzyć się z rówieśnikami w dyscyplinach, które niekoniecznie są naszym „konikiem”? Rozumiem doskonale, że wiedza ogólna jeszcze nikomu nie zaszkodziła, ale czy z każdego przedmiotu muszę być bardzo dobry? Kiedyś Albert Einstein powiedział: „Każdy jest geniuszem. Ale jeśli zaczniesz oceniać rybę pod względem jej zdolności wspinania się na drzewa, to przez całe życie będzie myślała, że jest głupia.” Każdy chce być dobry w jednej dziedzinie, a system nakazuje bycie dobrym we wszystkim pod groźbą kary (np. brak świadectwa z paskiem lub w skrajnym przypadku nieklasyfikowanie z kilku przedmiotów i powtarzanie klasy). System oparty na represjach nigdy nie rozbudzi w uczniach pasji. Zatem nauka na zawsze pozostanie już tylko przykrym obowiązkiem.

Otacza nas edukacyjny MATRIX

Mam wrażenie, że bycie nauczycielem w dzisiejszym świecie to popisy linoskoczka na arenie cyrkowej. Utrzymanie balansu pomiędzy realizacją podstawy programowej a zainteresowaniem ucznia wykładanym przedmiotem jest niemożliwe, i zawsze kończy się epickim upadkiem pedagogicznych wartości każdego nauczyciela. Bo wielu chce jak w filmie „Stowarzyszenie umarłych poetów” zarazić uczniów pasją, rozpalić ogromną żądzę wiedzy, po czym zderza się ze ścianą obowiązkowych lektur zapisanych w kanonie zatwierdzonych przez odpowiedniego (lub nie) ministra utworów literackich. Ale nie to jest przysłowiową łyżką dziegciu …

Przysiadać w domu nad ocenami, czy odpuszczać?

Większym problemem jest czas po szkole, spędzany na uczeniu się i odrabianiu pracy domowej. Sami, jako rodzice, często spełniający swoje ambicje, zapędzamy siebie i nasze dzieci do narożnika, w którym system edukacji niczym wytrawny bokser okłada nas pięściami tak długo, aż padniemy na łopatki lub zadzwoni gong, ogłaszający przegraną walkę o mistrzostwo klasy 4 miejscowej szkoły podstawowej. Proszę, nie zrozumcie mnie źle. Nie zachęcam nikogo do bycia „antysystemowcem”, który przez kilka nieodrobionych zadań nie otrzyma promocji do kolejnej klasy. Zachęcam jedynie, aby zastanowić się, czy na przykład zdawanie na siłę 5 przedmiotów po majówce dla „paska”, stypendium lub innej nagrody ma sens, jeżeli dziecko tego nie chce/nie lubi.

Dziecko tutaj nie ma nic do gadania!

Czy aby na pewno? W wielu z nas tkwi głębokie przekonanie, które z góry zakłada nieomylność rodziców: „dzieci i ryby głosu nie mają”. I znowu nie chodzi mi o spełnianie każdej zachcianki Brajanka! Chodzi o umiejętne rozpoznawanie potrzeb własnych dzieci, partnerskie rozmowy, a w efekcie końcowym wspólny sukces edukacyjny dziecka i rodziców. W zależności od wieku dziecka, potrzeby edukacyjne będą znacznie się różniły, ale domyślanie się lub wróżenie z kart tarota jest naiwne/nieodpowiedzialne/głupie (niepotrzebne skreślić) … Janusz Korczak wypowiadając zdanie, „dzieci nie są głupsze od dorosłych, tylko mają mniej doświadczenia” na zawsze usunął z mojej świadomości sentencję o dzieciach, rybach i głosie.

Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy

Przeczytaj nagłówek tej sekcji raz jeszcze i powiedz czy mam rację cytując: „Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy, ponieważ wiedza jest ograniczona” (Albert Einstein). Gdyby nie ludzie, którzy wyobraźnią sięgali tam, gdzie jeszcze wiedza powszechna nie dotarła, ludzkość tkwiłaby nadal w epoce kamienia łupanego. Za każdym wielkim odkryciem stoi zwyczajny człowiek, który z pasją wyruszył na poszukiwanie wyjątkowych zjawisk/przedmiotów, i tylko dzięki swojej nieskończonej wyobraźni i determinacji odkrywał to, co do tej pory było nieodkryte. Dlaczego zatem geniuszy uważamy za dziwaków? Ponieważ nie pasują do systemu, w którym jednostka jest oceniana według wymyślonego klucza, a nie jego indywidualnych predyspozycji.

Remedium

Przysiadać, przykucać czy przystawać? Opcji do wyboru jest pewnie jeszcze więcej, ale żadna z nich nie rozwiązuje problemu edukacji w Polsce. I niestety, należy sobie jasno powiedzieć, żaden najdoskonalszy system edukacji nie zna naszych dzieci jak my, ich rodzice. I to naszym obowiązkiem jest przede wszystkim wzmacnianie w dziecku jego wyjątkowych cech (talentów, predyspozycji) i rozwijanie w nim pasji. I żadne dociskanie za wszelką cenę. A już na pewno nie kosztem dziecka. Świadectwo z paskiem i inne tytuły już dawno nic nie znaczą, jeżeli to, co robimy nie jest naszą pasją!

Powrót